wtorek, 6 stycznia 2009

Mój Królewicz.


Czy ja znajdę kiedyś czas, żeby go odnowić? Kupiony za 80 zł od jakiegoś dziadka. Zakochałam się w wysuwanych blatach tuż pod blatem głównym. Już się nie mogę doczekać, kiedy stanie w mojej kuchni, ale raczej będzie trzeba poczekać z jego robotą do wiosny.  A może te mrozy odejdą i się uda szybciej... Trzymajcie kciuki!


6 komentarzy:

  1. piękny :)))
    kocham takie meble z duszą... zawsze myślę o ich poprzednich właścicielach, jakie mieli życie, o ich smutkach i radościach....

    a na dziś zaplanowałam "sesję fotograficzną" mojego kredensu :)))
    pozdrawiam magiczną Rumiankową 13 :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękny! I z całą pewnością pięknie Ci się odwdzięczy za remont i będzie Ci dobrze służył...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Za - nie - mó - wi - łam.

    Moja mama po powodzi w 97 oddała podobny, "bo trochę zamókł". Jak mogła. Teraz szukam podobnego po świecie... może też spotkam takiego dziadka - Mikołaj musiał mieć na imię!

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem, jak ten dziadek miał na imię, ale uwielbiam gościa za to, że był mu ten kredens niepotrzebny, a ja chętnie się nim zaopiekuję ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Marzę o kuchni z kredensem a nie kompletem z Ikei :) na szczęście w piwnicy jeden stoi, kiedyś się nim mam nadzieję zaopiekować :) A Twój jest wspaniały, ta mała szafeczka, blaty - cudeńko :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ależ fantastyczny mebelek!!! Ja też taki chcę... Tylko gdzie ja go postawię??? Najpierw muszę wybudowa chałupę;-)

    OdpowiedzUsuń