piątek, 2 stycznia 2009

Góralu...czy ci nie żal...




         Zaraz po rodzicach, to Ją pierwszą ujrzałam. Królowa Beskidu Wysokiego - Babia Góra. Mój prawdziwy dom, choć teraz bardzo daleko i od święta... Ale za to, jak cudnie zaciągnąć się tym powietrzem, które pachnie lasem, słońcem, czystą wodą, borówkami. Jak cudnie wbić oczy w "Królową" i przez godzinę myśleć o niczym. To lepsze od medytacji. Myślenie o niczym to specjalność Zawojan i moja, jak tylko tam jestem. Cały świat staje w miejscu. Tak nagle. Nikt,nigdzie się nie spieszy, bo i po co... Na wszystko jest czas. 

          Całe szczęście moje, że pokochałam mój nowy dom. Mam las, borówki (tutaj jagody), dużo słońca. Z powietrzem problem mały, no i świat nie chce stanąć w miejscu, nawet na moment. Marzę, żeby się tak nie spieszyć wszędzie i ciągle... Obawiam się tylko, że to marzenie nieprędko się spełni, jeśli w ogóle... Ale co tam... Grunt to mieć marzenia ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz